Lifestyle

Cóż za obojętność, Amsterdamie

W Amsterdamie spędziłam jeden krótki wieczór, byłam tam tylko na chwilę, ale chciałam wykorzystać ten czas najlepiej jak się da. Początkowo chciałam napisać krótką notkę na bloga jakie wrażenia wywarło na mnie to miasto. Z mini-przewodnikiem planowałam kolejne miejsca, które warto zobaczyć.  Cały plan zwiedzania runął jednak w mojej głowie już po krótkim spacerze po Red Light District czyli dzielnicy czerwonych latarni. Dla niezorientowanych to taka część miasta, gdzie całkiem legalnie panie lekkich obyczajów wiją się w oknach budynków, zachęcając panów do spędzenia wspólnie kilku „chwil” . Ale nie o tym chce pisać. Tak naprawdę to nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia. Co innego jeśli mówimy o zachowaniu zwykłych ludzi. To właśnie oni zabrali temu miasto całą mnie.

Przez całe swoje, co prawda jeszcze krótkie, życie myślałam, że jestem osobą bardzo liberalną, z lewicującymi poglądami. Jednak podczas tego spaceru najbardziej uderzyło mnie to jakie podejście do życia mają mieszkający w Amsterdamie ludzie. Łatwo było ich odróżnić od turystów, którzy przechadzali się między ciasnymi uliczkami, robiąc zdjęcia każdemu budynkowi (zachowywałam się bardzo podobnie, więc nie mówię tego złośliwie). Tubylcy spędzali czas ze znajomymi siedząc w pubach i kawiarniach. Niby nic, normalne zachowanie jak w wielu polskich miastach. Uderzyło mnie jednak to, że popijając kawę, paląc marihuanę spoglądali kątem oka na dziewczyny zamknięte w pokojach oświetlonych czerwonymi lampkami i nie robiło to na nich najmniejszego wrażenia. Część z Was pewnie się ze mną nie zgodzi, ale do mnie też dotarło to dopiero po kilku dniach.

Wyobrażacie sobie taką ulicę w centrum Warszawy, gdzie zwykły człowiek, czy to student, czy wysoko postawiony dyrektor w międzynarodowej firmie, spędzają tak swój wolny czas? Ja też nie. Z socjologicznego punktu widzenia różnice jakie występują między naszymi społeczeństwami mogą wpływać na tak odmienne podejście ludzi do codzienności. Nie wiem tylko czy tak szeroki liberalizm jest odpowiedni dla rozwoju mentalnego człowieka. Zaczęłam zastanawiać się skąd w ludziach tak luźne podejście do tak poważnych tematów. To nie prawda, że jesteśmy inni. Jesteśmy tacy sami, może wychowani w różnych grupach społecznych, ale każdy z nas łapie się na takim momencie, kiedy mówi „Dość, to już za dużo”. Na Zachodzie jednak, w dzisiejszych czasach, fajnie jest być wyluzowanym, bez względu na to kim się jest i co się myśli.

Nie chce żebyście mnie źle zrozumieli. Każdy z elementów składowych tej wycieczki oddzielnie nie przeszkadzał mi wcale, czy to popalanie marihuany w miejscu publicznym czy prostytutki, które stało na wpół rozebrane, pokazując swoje wdzięki. Zaczęłam się jednak zastanawiać jak daleko uciekł nam Zachód, że dla mnie, młodej, ukierunkowanej politycznie (i jest to zdecydowanie lewa strona) studentki Stosunków Międzynarodowych, a więc kierunku, który pozwala mi przyjrzeć się wielu społeczeństwom już w teorii, spotkanie z takim stylem życia stało się czymś wzbudzającym taką reakcję.

Staram się tym tekstem znaleźć odpowiedź na to skąd w ludziach tak luźne podejście, że w żaden sposób nie rusza ich to co dzieje się na ich oczach, a wręcz uważają, że jest to wizytówka ich miasta. Co ma na to wpływ? Moda na bycie tolerancyjnym nawet w takich sytuacjach? Czy po prostu się do tego przyzwyczaili? Przesadzam? Pewnie tak. Ale zawsze, kiedy będę tam wracać będę zastanawiać się skąd ci ludzie biorą obojętność dla tego co dzieje się wokół nich. [K]

*Zdjęcie własne

Udostępnij ten artykuł

Related Posts

Zobacz też

Tygodniówka Technologiczna #2

Wróciliśmy z TT#2, przepraszam, że to tyle trwało ...