Kultura, Lifestyle, Technologie

Troche Oldschool’u, czyli płyty winylowe

Wiecie co to płyty winylowe ? Cześć z was na pewno je widziała, to takie czarne krążki sporo większe od płyt CD, czyli tych znanych nam w dzisiejszych czasach. Ale o czym w zasadzie ma traktować ten wieczorny wpis ? Chciałbym wam pokazać, że branża winylowa nie umarła, a nawet ma się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.

Kto w dzisiejszych czasach używa płyt winylowych ? Melomani ? DJe ? Ludzie których młodość dawno przeminęła ? Nic bardziej mylnego. Osobiście znam wiele osób, które posiadają gramofon i sporą kolekcję płyt winylowych. Pewnie zadajecie sobie pytanie dlaczego? Przecież to nie wygodne w użytkowaniu i niepraktyczne. Dokładne to samo, można mieć używając płyt CD, Spotify lub Deezer’a. Fakt, jest to dużo bardziej wygodne, daję dostęp do bardzo dużej kolekcji utworów i jest bardzo proste w użytkowaniu, ale czy właśnie o to w tym wszystkim chodzi ? Musimy się zastanowić, czy chcemy słuchać jakościowo praktycznie idealnego brzmienia czy wystarcza nam jego cyfrowa ograniczona wersja. Tak, to właśnie winyle, oddają najdoskonalszy dźwięk i mimo, że mój słuch nie jest idealny, ja odtwarzając kawałek po kawałku, a nawet porównując go z jego cyfrowym odpowiednikiem to dostrzegam.
Od niedawna jestem właścicielem gramofonu. Prostego, za bardzo małe pieniądze, zupełnie analogowego Numark’a. Gdy pierwszy raz położyłem igłę na ten „czarny placek” oniemiałem. „To na tych prostych głośnikach można uzyskać tak wyrazisty bas?!”, „Dla czego te wysokie tony są tak idealne?!”. Szybko sięgnąłem po odpowiednik nagrania którego słuchałem w wersji na płycie CD i okazało się, że tam już nie jest tak doskonale –  byłem zaszokowany. Te kilka wgłębień i uwypukleń wytłoczonych na krążku winylowym o średnicy 12 cali dało mi tyle frajdy, że zacząłem zastanawiać się jak to z tymi winylami w XXI wieku jest. Odwiedziłem kilka sklepów muzycznych i okazało się, że większość dobrych albumów współczesnych artystów ukazuje się również na czarnym nośniku. Prawdą jest, że ceny są nieznacznie wyższe niż te za odpowiednik na płycie CD, ale nie są to jakieś kosmiczne różnice. Kupiłem jedną płytę, drugą, trzecią i chyba stanie się to moim rytuałem, mimo że płyt CD w domu mam grubo ponad 200. W Internecie można znaleźć bardzo ciekawe statystyki, które twierdzą, że sprzedaż płyt winylowych wzrosła w 2013 roku o 101% do analogicznego okresu roku 2012*, są to oszałamiające wyniki! Dają bardzo wiele do myślenia o przyszłości tego czarnego nośnika.
Chciałbym jeszcze wam na sam koniec powiedzieć, że słuchanie analogów, to nie jest jakaś hipsterka i dodatkowo nie wiąże się z jakimiś kosmicznymi wydatkami. Dobry działający gramofon, można kupić na allegro za 150 zł, a porządną igłę za 50 zł. Ceny nośników wahają się od 15 do 100 zł, a za najnowszy album Justina Timberlake’a zapłaciłem całe 75 zł i dostałem całe 2 płyty które wydane są w bardzo subtelny i ładny sposób. Może spróbujcie złapać bakcyla winyli ? Popytajcie rodziców, dziadków, może gdzieś w piwnicy lub na strychu jest jeszcze schowany stary gramofon Unitry z kolekcją płyt do niego? Podłączcie, posłuchajcie, sprawdźcie, a nóż was też wciągnie „mania czarnych placków”.

PS

Gdyby, ktoś z was miał jakieś pytania związane z winylami, gramofonami i tak dalej, chętnie służę pomocą, czy to w komentarzach czy przez e-mail.

* http://www.hifi.pl/blog/2014-01-07-plyty-winylowe-w-2013.php
* Zdjęcie z flickr.com @ CC

Udostępnij ten artykuł

Related Posts

Zobacz też

Tygodniówka Technologiczna #2

Wróciliśmy z TT#2, przepraszam, że to tyle trwało ...